26 maja swoją premierę miała "Mozartia", najnowsza płyta łódzkiego Sacriversum, kapeli znanej każdemu fanowi rodzimej sceny metalowej. Z tego też powodu skontaktowałem się z dwoma muzykami tego zespołu - basistą i wokalistą Remem oraz grającym na gitarze MacKozerem. Rozmawialiśmy o przebiegu sesji nagraniowej, o kondycji zespołu i o życiu, ale przede wszystkim o nowym krążku...
1. Witajcie! Jak Wam się żyje w te okrutne upały? Gotowi na słowną potyczkę, he he?
Remo: Hehehehe...jest przyjemnie. Ja tam lubię upały, znacznie bardziej niż mrozy. Od razu weselej się na ulicach robi. Miłe panie mają wreszcie okazję włożyć nieco lżejsze ciuszki... ehhh. :-) A co do potyczek, zawsze chętnie je podejmujemy, a tylko spróbuj się nie zgadzać z nami! :-)
MacKozer: Uff - faktycznie ciężko wytrzymać.
2. Na wstępie trochę się Wam podliżę ;)... "Mozartia" to kawał niezłej muzy i wydaje mi się, że negatywnych uwag pod jej adresem być nie powinno. Z jakimi opiniami zdążyliście się zetknąć w ciągu tych kilkunastu dni od premiery?
Remo: Na razie jest tak, że tych opinii nie ma zbyt wiele, dopiero je powoli kolekcjonujemy. Musi chyba upłynąć pewien czas - od wydawcy do dziennikarzy, potem do sklepów...Wszyscy zbierają myśli. Ale pierwsze kontakty z osobami znającymi już płytę wypadają bardzo na plus. Jest nawet lepiej, niż się spodziewaliśmy. Oczywiście album nie ma opinii super - idealnego, natomiast przeważające opinie brzmią świetnie. Ludzie mówią nam po prostu, że płyta jest bardzo dobra. A nam to pochlebia.
MacKozer: Jak na razie docierają do nas tylko opinie pozytywne. Pewnej, dość licznej grupie ludzi "Mozartia" kojarzy się z dokonaniami z połowy lat 90-tych, takich grup, jak Paradise Lost czy Edge Of Sanity. Oczywiście nie chodzi tu o zapożyczenia czy plagiaty ;-), a raczej o klimat który buduje muzyka na naszym nowym albumie. Przyznam, że takie skojarzenia były dla mnie dość dużym zaskoczeniem.
3. Dlaczego właśnie W.A. Mozart, a nie np. Bethoven? Chyba nie tylko dlatego, że słowo "Bethovenia" nie brzmi już tak dobrze?
MacKozer: dokładnie ;-) przejrzałeś Rema ;-)
Remo: Oczywiście, że "Bethovenia" dobrze brzmi... następna płyta właśnie tak będzie się tytułować. :-) Ale serio - wiesz, jako osoba odpowiedzialna za teksty towarzyszące naszej muzyce, zawsze staram się znaleźć jakiś cel tej pisaniny. A ponieważ jest kilku artystów, którzy moim zdaniem wiele znaczą dla rozwoju kultury rodzaju ludzkiego - poświęcam im swój czas, zamiast po raz tysięczny powielać kalkę śmierci, wampiryzmu, złej strony ludzkiej osobowości itd. Lepiej stworzyć concept - album, niż płytę "o niczym" w warstwie tekstowej. Tak myślę.
4. Materiał nagrany został w łódzkim Best Music Studio. Dlaczego akurat to miejsce?
Remo: Bo tanio i po znajomości :-). Dariusz Piekara, który płytę realizował, często jeździ z nami jako akustyk koncertowy. Zna naszą muzę, dlatego zdecydowaliśmy się zaufać temu człowiekowi. Płyta brzmi... najlepiej, jak się dało. Warunki sprzętowo - mentalne nie były jednak zbyt dobre, teraz mogę to zdradzić. Na pewno drugi raz do tego studia nie wejdziemy. Mimo to sądzę, że jak na polskie warunki i niską cenę za sesję, powinniśmy być z efektu zadowoleni.
MacKozer: Nad wyborem studia zastanawialiśmy się grubo ponad rok temu, kiedy szykowaliśmy się do nagrania demo "Mozartii". Darek Piekara wspomagał Sacriversum już wcześniej jako akustyk koncertowy oraz jako kierowca. Znaliśmy się więc dobrze, a Remo i Mario mieli pozytywne doświadczenia z pracy w jego Best Music Studio. Sesja nagraniowa demo była bardzo udana, nie było więc powodów, by zastanawiać się na wyborem innego miejsca. Sądziliśmy także, że sesja w naszym rodzinnym mieście nie będzie kolidować z naszym życiem zawodowym i prywatnym. W tym jednak punkcie nasze wyobrażenia bardzo rozminęły się z rzeczywistością ;-)
5. Jak zatem przebiegała sesja? Były jakieś utrudnienia czy niespodzianki?
Remo: No, o mało żeśmy się nie pozabijali... hehehehe! Przede wszystkim, w 11 letniej historii zespołu chyba nigdy nikt nas tak nie przeczołgał... całe dnie traciliśmy na dopracowanie partii wykonawców. Potem oczywiście zabrakło czasu na obróbkę miksowo - masterową. Tak się często zdarza, no ale przy szybkich produkcjach zawsze trzeba z czegoś rezygnować.
MacKozer: Największym utrudnieniem były czasami nawet jednodniowe opóźnienia. Strasznie mnie to irytowało. By nadgonić stracony czas, trzeba było spędzić w studio kilkanaście, a raz nawet 27 godzin. Kilku facetów zamkniętych w dwóch niezbyt dużych pomieszczeniach... sam wiesz, do czego to może prowadzić. Ja to nazywam syndromem łodzi podwodnej. Ostatecznie jednak wszystko zostało ukończone w akceptowalnym terminie.
6. Tuż przed nagraniami do składu dołączył nowy bębniarz Kruku. Można zatem uznać, że sesja była dla niego formą sprawdzianu...
Remo: Uch, i to sprawdzianu bardzo poważnego! Darek miał zaledwie dwa miesiące na opanowanie swoich partii. Dla człowieka, który ma 17 lat i właśnie zaczyna współpracę ze swoim pierwszym poważnym zespołem, to dość mało czasu - przyznasz chyba? :-) No, ale poradził sobie. Zagrał tak, jak umie - czyli dobrze, a pewne lekkie niedociągnięcia wyretuszowaliśmy dzięki systemowi komputerowemu. No i Kruku odetchnął z ulgą, hahahaha!
MacKozer: W jakimś sensie na pewno. Dawaliśmy jednak Krukowi do zrozumienia, by nie traktował sesji nagraniowej jako sprawdzianu. W ten sposób można traktować koncert, a nie nagrywanie płyty. To była przecież o wiele większa odpowiedzialność. Po sesji nagraniowej zafundowaliśmy mu jednak dwa sprawdziany w postaci koncertów w Warszawie ;-). Zaliczył na 4.
7. Skoro już poruszyliśmy temat zmian personalnych... Powiedz nam Remo, co najczęściej bywało powodem odchodzenia muzyków ze składu? Było w końcu tego trochę... Jak to postrzegasz, spoglądając z perspektywy lat na dobro Sacriversum?
Remo: Hmmm... skoro już była zmiana, to znaczy że była potrzebna. Gdy się komuś odechciewało, nie miał motywacji, obrażał się, zachlewał na śmierć albo chciał pieniędzy - to odchodził. Proste - zespół polega na odpowiedzialności wobec pozostałych grajków, a to trzeba chcieć robić. Bo oprócz niewątpliwej frajdy, jest to jednak ciężka robota, która musi sprawiać satysfakcję. Jak się do czegoś zmuszasz, to Twoi koledzy natychmiast to wyczuwają. A teraz jest tak, że wszyscy chcą grać, bo to lubią. Pasja, hobby - nazwij to jak chcesz, innej motywacji nie mamy. I dopóki komuś się nie odwidzi, turlamy ten wózek do przodu dalej.
8. Czy można zatem sądzić, że obecny skład będzie już stabilny? Wydaje mi się, że "Mozartia" otwiera przed Sacriversum nowe możliwości i ostatnią potrzebną Wam teraz rzeczą jest wewnętrzna słabość Waszego sześcioosobowego organizmu.
Remo: Masz na pewno rację, ale pewnych rzeczy nie da się przewidzieć. Poprzedni pałker, Zombek - niby solidny był, przychodził na próby... Ale wiecznie czekał na moment, kiedy z zespołu będzie mógł zarabiać kasę. A na tej muzyce kasy się nie zarobi, w ogóle takie finansowe podejście jest z gruntu błędne... Rozstaliśmy się zatem i wszystko gra. Są teraz ze mną ludzie, którym się po prostu chce. Nie czekam na ich pokrzywienie, tylko mam nadzieję, że każdy wkłada w to kawałek duszyska, hehehe... I na razie to słychać.
MacKozer: Sacriversum nie jest tylko zespołem, w którym gra kilku muzyków. Relacje między nami przypominają raczej grupę przyjaciół, a także załogę okrętu. Każdy traktuje ten zespół jak własny, wkładając w niego dużo energii i czasu.
9. Znane są już jakieś konkretne plany koncertowe? Będzie trasa już teraz, czy przyjdzie nam czekać na nią do jesieni?
MacKozer: Na koncerty będziecie chyba musieli poczekać do jesieni.
Remo: Wszystkie plany koncertowe zależą wyłącznie od zamiarów MMP wobec nas w tym względzie i na dziś nie mam dla Ciebie żadnych informacji! Po prostu czekamy, jeżeli zagramy coś poważniejszego, to na pewno po wakacjach.
10. A Zachód? Parę słów o strategii promocyjnej poza granicami naszego pięknego kraju...
Remo: Tu też musiałbyś zapytać wydawcę i jego zespół promocyjny. Na razie nikt nas nie wtajemnicza w reguły promowania tej płyty poza Polską.
MacKozer: Przyznam, że nie wiem jak wygląda strategia promocyjna MMP na Zachodzie. Sacriversum ma wyrobioną markę w Europie, USA, Meksyku czy Ameryce Południowej. Jest to chyba efekt działań dystrybucyjnych nieistniejącej już wytwórni Last Episode.
Od października 2002 r. internetowa strona "Smarów" posiada nowe systemy statystyk, dzięki którym widzimy, w jakim kraju jesteśmy bardziej, a w jakim mniej popularni. Ciekawostką jest, że największym zainteresowaniem nasza muzyka cieszy się wśród internautów z Finlandii. Obecnie regularnie odwiedza naszą stronę około 250 osób z tego kraju. Dużym zainteresowaniem cieszymy się też wśród internautów z USA, Meksyku, Niemiec, Belgii, Holandii.
11. Remo, mam pytanie związane z Twą profesją. Czy daje Ci ona satysfakcję? Jesteś dziennikarzem, a ludzie tej branży zazwyczaj nie cieszą się wielką sympatią. Patrząc z drugiej strony, jako muzyk cieszysz się uznaniem i jesteś postacią lubianą. Może celuję trochę za wysoko, ale... czy czujesz się spełniony?
Remo: Hahahaha! Piękne pytanie... myślę, że tak, czuję się spełniony. Gram już około dwunastu lat na poważnie, od prawie dziesięciu zajmuję się zawodowo pismaczeniem, a pięć lat - jako współpracownik Metal Hammera pisywałem o ulubionej muzyce. Na pewno daje to mnóstwo satysfakcji zawodowej. Nie mam prawa narzekać. Oczywiście idealnie było by zarabiać na życie graniem, ale skoro jest to niemożliwe, robię coś możliwie najbliższego tej branży... A czemu sądzisz, że nie lubi się dziennikarzy? Hmmm, ciekawe...może rzeczywiście tak jest? :-)
12. Chodziło mi o stereotyp pismaka i o to, że często muzycy narzekają na impertynencję dziennikarzy. Ale jeśli jest się jednocześnie i muzykiem i dziennikarzem, to wszystko gra :-). A nie myślałeś o udzielaniu się w jakimś radiu? Wiesz, kiedyś słyszałem jeden wywiad z Tobą i uderzyło mnie to ;-), że masz taki ciepły głos ;-) ...a na koncercie istna bestia, he he :-)
Remo: Hahahaha! Mój Drogi, ja siedem lat pracowałem jako dziennikarz radiowy. I właśnie tam przekonałem się: mój ciepły głos jest na tyle trudny do opanowania realizacyjnego, że czas natychmiast zwiewać z anteny! :-) Obecnie działam jako dziennikarz informacyjny lokalnej telewizji i na razie nie mam ochoty zmieniać tej pracy...
13. MacKozer, interesujesz się archeologią. Czy to zajęcie bywa muzycznie inspirujące? Jakie jest Twoje największe osiągnięcie wykopaliskowe?
MacKozer: Nie tylko interesuję się, ale także kończę studia o tym kierunku. Archeologia to jedna z moich największych pasji obok muzyki. Daleki jestem jednak od jakiegoś głębszego łączenia archeologii z muzyką. W szeroko pojętym metalu jest to tendencja dość powszechna i obecnie chyba mało oryginalna. Chciałbym poza tym oświadczyć, że nie zajmuję się ani wikingami, ani Norwegią ;-) (hehehe). Moje pasje wiążą się z kulturami północnej Szkocji i wysp atlantyckich w epoce żelaza, oraz z germańskimi plemionami barbarzyńskimi na obszarze Środkowej Europy w początkach naszej ery. Na terenie Polski kopię Gotów, a zwłaszcza Gotki ;-) na jakże klimatycznych i mrocznych ;-) cmentarzyskach kurhanowych z kamiennymi kręgami. Latem możecie mnie więc spotkać albo w Szkocji albo na Kaszubach.
Ciężko mi w tej chwili wymieniać jakieś osiągnięcia wykopaliskowe, gdyż badania tego typu, to praca grupy ludzi. Miałem jednak okazję kopać na dalekich Szetlandach.
14. Pora na pytanko diabolousowe. Co sądzicie o hipokryzji Kościoła? Jaki jest Wasz stosunek do tzw. spraw wiary?
Remo: Ja się nie wypowiadam bo myślę, że każdy ma prawo wierzyć, w co chce. Jeśli coś jest Ci potrzebne i chcesz w to wierzyć, to sobie wierz. Wiara jest sprawą po części indywidualną, po części kulturową - tzn., że czasami ktoś wyznaje daną wiarę, bo wychował się w takim a nie innym kręgu kulturowym. Mnie jest to zupełnie obojętne, w co kto wierzy, jaki ma kolor trampek i co ma poobcinane... I nie lubię, gdy mnie ktoś o to zagaduje. Muzyka to muzyka - a nie religia. Przynajmniej u nas.
MacKozer: Prawdziwa i głęboka wiara (w jakiegokolwiek Boga lub w siebie samego) jest według mnie czymś wspaniałym, jeśli tylko nie prowadzi osoby wierzącej do narzucania jej zasad innym ludziom. To sprawa w 100% indywidualna.
Mój stosunek do Kościołów jest jak najbardziej negatywny. Wszystkie one budowane były od swych początków na hipokryzji lub strachu. Nie zmieniły tego nawet wybitne jednostki, które dążyły do oczyszczenia swojego Kościoła z "grzechu". Myślę tutaj m.in. Jezusie, który dążył do oczyszczenia i zreformowania Judaizmu, a nie stworzenia nowej religii, Mahomecie, czy o np. Marcinie Lutrze. Ich dzieła zostały w późniejszych czasach przewrotnie wykręcone i doprowadziły do kolejnych rozlewów krwi. Na ten temat mógłbym wiele napisać. Warto wspomnieć jeszcze o Kościele Katolickim, który od wieków, prawie jawnie, stoi w sprzeczności z podstawami, na których go zbudowano. Tolerowany jest w nim zarówno politeizm jak i bałwochwalstwo. O przekrętach finansowych, czy zbrodniach tego ostatniego wspominać nie muszę.
Mam także negatywny stosunek do wszelakich "jazd" na pogaństwo. W większości przypadków jest to moda ściśle powiązana z muzyką.
15. Co według Was jest największą wadą naszego narodu?
Remo: Bardzo trudne pytania. Naród to nie pacjent psychoanalityka... Polacy są tak naprawdę narodem tragicznym. Napiętnowanym doświadczeniem komunistycznej biedy i omamionym perspektywą łatwego zysku w krajach zachodnich. Polacy, jak wszyscy inni, chcą mieć możliwość zarabiania na życie w sposób godziwy, a w tym kraju jest to niemożliwe. Stąd nienajlepsza opinia o Polakach zagranicą... Tam próbowaliśmy imać się wszelakich sposobów na dorobienie, nie zawsze legalnych. Być może taka "zaradność" jest właśnie wadą Polaków...
MacKozer: Egoizm i prywata, były one częstą przyczyną naszych klęsk.
16. Powróćmy zatem jeszcze na moment do muzyki... Czyje wydawnictwo spodobało się Wam ostatnimi czasy? Jaką płytę nabyliście ostatnio?
MacKozer: No właśnie.. tutaj mam problem. W ostatnim czasie nic nowego mnie nie zaskoczyło, był to raczej okres rozczarowań. Kilka kapel, które lubię, wydało średniej jakości albumy. Oczywiście nie słyszałem wszystkich nowości, pewnie są perły, których jeszcze nie odkryłem. Ciekawy jestem ostatniej płyty Black Label Society i tego, co już niebawem pokaże nam Iron Maiden.
Co do płyt ostatnio zakupionych, są to raczej starocie: np. box Type O Negative (October Rust i Bloody Kisses) i Soilwork "A Predator's Portrait"
Remo: Ja lubię "Revelations" Vadera, "A Predator's Portrait" i "Figure Number Five" Soilworka... I "Rock In Rio" Ironów.
17. Czy pamiętacie swoje pierwsze muzyczne doświadczenie? Pierwszy kawałek, jaki szlifowaliście, ucząc się gry na swoim instrumencie?
Remo: Hahahaha! Nie pamiętam... Ale gra Steve'a Harrisa zawsze robiła na mnie duże wrażenie.
MacKozer: Oj dawno temu to było. Koniec lat 80-tych. Dla młodego wtedy chłopaka liczyły się wtedy dwa zespoły: Marillion i Iron Maiden. To właśnie tych zespołów kawałki katowałem na swoim NRD-owskim (był wtedy jeszcze taki kraj) klasyku ;)
W ogóle pierwsze moje muzyczne dokonania (a także mój pierwszy poważny zespół) wiązały się właśnie z klimatami typu Marillion. Pamiętam nawet, jak - chyba w 1993 r. - Remo dogrywał partie basu do jakiegoś mojego kawałka :-).
Dobrnęliśmy do końca... Wielkie dzięki za poświęcony czas! Co chcielibyście jeszcze przekazać wszystkim osobnikom czytającym ten wywiad?
MacKozer: Bądźcie indywidualistami, nie poddawajcie się modom.
Remo: Aby śmiało, bez uprzedzeń słuchali naszej muzy. Nie wierzcie sceptykom, warto zapoznać się z "Mozartią"! Pozdrawiamy wszystkich, którzy są z nami i zapraszamy na nasze koncerty. Tobie Deathox - super dzięki za wywiadzik i pozytywne recenzje naszej płyty. Do zobaczenia!
Do zobaczenia!
Sacriversum
http://www.sacriversum.prv.pl
|